czwartek, 16 lipca 2015

Rozdział 61

   Spojrzałam na Alex. Była taka spokojna w tej ciężkiej sytuacji. Ogólnie zawsze tak się zachowywała. Po prostu ja tego nie zauważałam. I pomyśleć, że twoje prawdziwe ja pokazuje się w trakcie niebezpieczeństwa.
- W takim razie, co chcecie nam dać i w zamian za co? - spytał czarnowłosy chłopak. Jak dobrze pamiętam nazywał się Haru. Spojrzałam na pozostałe. Wena patrzyła się z nienawiścią na wampirzycę, natomiast Alex... ona spoglądała w dal. Spoglądała, przy czym zaciskała i rozluźniała pięść. To pokazywało jedynie jej niezdecydowanie. Westchnęłam.
- Nie wiem, jaką Alex i Wena podjęły decyzje lub jeszcze myślą o tym. - mówiąc to zerknęłam na czarnowłosą. Odwróciłam się do namiestnika - I nie mam zamiaru wpływać na ich decyzje, ani podejmować je za nie. Lecz chciałabym wam powiedzieć, że ja już ja podjęłam. - po tych słowach zamarła grobowa cisza. Wszyscy spoglądali na mnie z oczekiwaniem. Zamknęłam oczy i zaczęłam wzdychać. Teraz moja decyzja wydaje sie straszna, jednak dla mnie jest ona tą ostateczną. Otwierając z wolna oczy zaczęłam mówić: Mam już dość ciągłego uciekania przed chcącymi mnie zabić członkami byłej gildii, erą, czy nawet nami samymi. I zanim wszyscy zaczniecie krzyczeć jeden przez drugiego, wiedzcie, że myślałam o tym przez cały ten czas, odkąd uciekłam z budynku gildii. - mówiąc ostatnie słowa patrzyłam na członków Fairy Tail. Spoglądali na mnie z wyczekiwaniem, a w ich czach widziałam tą małą cząstkę nadziei. Przymknęłam oczy, po czym spojrzałam na najemników. - Postanowiłam, że poddam się rozkazowi ery i dam się zabić członkom gildii z Seven. - powiedziawszy to usłyszałam krzyki oraz protesty ze strony przyjaciół. Zerkając na nich widziałam złość Natsu, smutek Lucy, protest mistrza oraz innych, a przede wszystkim rezygnacje i cierpienie ze strony Rogue'a.
   Minęło kilka minut, zanim wszyscy się uspokoili. Stałam tam i przyglądałam się wszystkiemu. Moja decyzja wstrząsnęła wszystkimi oprócz Alex i Weny. Nie wiem, co one chcą zrobić, ale ja już jestem gotowa na nadchodzącą śmierć.
- Dobra. Sprawa wygląda tak. O północy, przy pełni księżyca wykonamy ścięcie. Do tego czasu Alex i Wena macie czas podjąć decyzje. Do północy pozostało jeszcze jakieś pięć godzin. Przez ten czas masz czas się pożegnać. - powiedziała dziewczyna w kapturze. Przyglądałam się jej przez chwilkę po czym spojrzałam na pozostałe łowczynie. widać było ich wahanie jak na tacy. Podeszłam do Alex, po czym ją uściskałam.
- Nie wiem, jaką podejmiesz decyzję. ważne, byś była szczęśliwa. - wyszeptałam jej do ucha. Stałam tak przed nią chwilę, po czym oddaliłam się i ruszyłam w kierunku miasta. Pożegnać się? Ludzie z gildii pewnie teraz mnie nie chcą mnie widzieć. Poza nimi nie znam nikogo w mieście. Nie wiem, z kim ja się niby miałabym pożegnać. Weszłam szybko do miasta, po czym skierowałam się do domku, w którym mieszkałam z Alex.
  Gdy tylko znalazłam się w budynku, szybko skierowałam się do swojego pokoju, Będąc w nim sięgnęłam pod łózko po pudło z pamiątkami. Pamiętam, jak Rogue prosił mnie, bym pozbywała się tego powoli, bo przeszłość mnie nie zostawi. Niestety, działo się tyle, że nie miałam kiedy tego zrobić. Pogłaskałam pokrywkę. Tyle wspomnień, tyle radości, smutku i złości zawarte w jednym pudełku. Szybko otworzyłam pudełko i wyrzuciłam w z niego zawartość. Liczne zdjęcia, narysowane znaki, naszyjniki czy nawet listy wypadły z niego z grzechotem. Przejrzałam je. Moje zdjęcie z mistrzem, z mistrzem pierwszej gildii, licznymi przyjaciółmi. Wszystkie je przeglądałam i liczną ilość razy przełykałam gulę w gardle. Spoglądałam na moja przeszłość. Po chwili wstałam z podłogi, znalazłam najbliższe zapałki, utworzyłam kupkę z mojej przeszłości, po czym ją podpaliłam. Gdy pamiątki się paliły w najlepsze, znalazłam czarny marker, sięgnęłam po wszystkie rzeczy, które mogły mieć jakikolwiek związek ze mną i zaczęłam tworzyć takie same pudło, tylko że dla Rogue'a i gildii. Nie miałam zamiaru zniknąć, nie zostawiając po sobie niczego.
   Gdy tak pakowałam zdjęcia, różne pierdółki oraz ulotki z misjami, usłyszałam otwierane się drzwi. Szybkie kroki, różnorakie przekleństwa, oraz dwa podniesione głosy uświadomiły mi, że to Alex i Wena. Zamknęłam pudełko, ugasiłam małe ognisko, jakie stworzyłam i czekałam na nie. Zjawiły się po chwili zdyszane i ociekające potem. Podeszły do mnie, po czym padły na ziemie. Sięgnęłam na biurko po szklankę wody, po czym podałam je dziewczynom. Poczekałam parę chwili, by zapytać:
- Więc jak? Podjęłyście już decyzję? - spoglądały na mnie.
- Tak, ale dowiesz jej się kiedy indziej. - powiedziała Alex.
- Kiedy?
- Na przyjęciu pożegnalnym.
- Jakim? - spytałam. Nie pamiętam, by ktoś coś takiego organizował.
- Gildia organizuje takie. Nie ma zamiaru pożegnać cię bez ostatniej imprezy. - powiedziała z entuzjazmem Alex. Uśmiechnęłam się. Spakowałam pudełko, podpisałam je, położyłam na łóżku.
- No to idziemy! - powiedziałam uśmiechnięta. Podeszłam do dziewczyn i objęłam je ramionami. Ruszyłyśmy tak objęte do gildii. W środku jednak było cicho. Nikt nie pił, nie bił się, nie groził. Nawet ciasto Erzy jest całe i leży nietknięte także prze czerwonowłosą. Było zbyt smutno. Wyszłam na środek gildii.
- Ej! Co jest! - krzyknęłam. Wszyscy w gildii spojrzeli ciekawi w moim kierunku. - To miała być impreza pożegnalna w stylu Fairy Tail! Jak na razie nie przypomina to jej w żadnym stopniu.
- Jesteśmy w stanie krytycznym, by imprezować. - powiedział mistrz.
- Ale to ma być impreza pożegnalna! Nie chcecie chyba, żebym zapamiętała ostatnią imprę jako stypę dla nie wiadomo kogo. Takie wspomnienia o was to skandal. Wolałabym mieć ostatnie wspomnienie jako szczęśliwą, beztroską gildię. To, co teraz sie tu wyczynia, nie jest gildią, którą pamiętam.
- Jak mamy tacy być skoro ciebie już nie będzie. Powiedziała Lucy. Wściekłam się. I to ostro.
- Cholera jasna! Zróbcie przyjęcie jak na Fairy Tail przystało, bo inaczej urządzę wam takie paranormal activity, że się posracie! - krzyknęłam po czym uderzyłam o najbliższy stół. Wszyscy jak jeden mąż krzyknęli "hay". Pół godziny później wszyscy bawili się tak, jakby nic nie miało się stać za parę godzin. Beztrosko, szczęśliwie. Może i groźba nie była najlepszym sposobem, by ich ocucić, ale cóż mogłam zrobić. Pojawił sie alkohol, bijatyki, hałas jak ta lala. A na balkonie zawitał nawet transparent. "ŻEGNAJCIE SAMARO, ALEX I WENO". Spojrzałam na dziewczyny. A więc jednak.
   Gdy zbliżała się północ, wszyscy zrobili miejsce w środku gildii dla mnie, Alex i Weny. Przed nami stał mistrz. widziałam w jego oczach łzy. Rozejrzałam się. Większość gildii płakała. Usłyszałam chrząknięcie. Spojrzałam z powrotem na Macarova.
- Odchodzicie z gildii. Są trzy warunki, które muszę powiedzieć komuś, kto odchodzi z Fairy Tail. - mówiąc to słyszałam szloch w jego głosie. Poczułam łzę na policzku. - Pierwszy: Jak długo żyjesz, nie możesz nikomu ujawnić ważnych informacji o Fairy tail! Drugi: Nie możesz utrzymać nielegalnych z byłymi klientami, by czerpać z tego osobiste korzyści. Trzeci: Nawet jeśli wybierzesz inne ścieżki, każdy z nas musi wciąż żyć pełnią życia! Nigdy nie możesz traktować swojego życia jako czegoś nieistotnego! Nigdy nie możesz zapomnieć przyjaciół, których kochałeś, tak długo, jak żyjesz!!! - mówiąc ostatnie zdania wszyscy w gildii płakali. Nigdy nie doświadczyłam czegoś tak pięknego. Tego po prostu nie da się opisać. Stałam tam i płakałam, dopóki nie wybiła północ. Odwróciłam się do drzwi. Czekali tam najemnicy i przyglądali się całemu zajściu. Widać było, że i oni płakali. Nawet ktoś taki ma uczucia. Jednak ja wiedziałam, że nie są tu, by opłakiwać naszą decyzję. Przedstawienie czas zacząć.

A więc tak. Trochę mnie nie było i za to was przepraszam. 
Ale wiecie. Są wakacje, ludzie wyjeżdżają, mają plany... a mnie złapało lenistwo ekstremalnego stopnia. Dlatego próbowałam wam napisać jakiś taki długi rozdział... 
ścięcie podaruje Angel :) Także tak... PRZEPRASZAM! I MIŁYCH WAKACJI!

1 komentarz:

  1. Rozdział bardzo smutny,chodź pewnie następny będzie jeszcze bardziej.Czytając końcówkę normalnie się rozpłakałam,co jest rzadkością.Czekam na następną notkę i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń