wtorek, 11 listopada 2014

Rozdział 34


Chodziłyśmy teraz po sklepach w Magnolii. Trzeba przecież kupić jakiś prezent urodzinowy dla Levy. No i jakieś ciuchy.
- A po jakiego ci nowe ciuchy?- zapytała ze zdziwieniem Sam.
- No jakąś piżamę nową no i może przy okazji coś jeszcze wpadnie nam w oko- uśmiechnęłam się.
- Ostatnio coraz większą uwagę przywiązujesz do swojego wyglądu, ma to jakieś głębsze znaczenie?- spojrzała na mnie podejrzliwie.
- Nie, zdaje ci się. Po prostu uznałam, że pora zadbać o siebie- zarumieniłam się lekko.
- Tak, tak jasne. Przyznaj się, chcesz podobać się Stingowi!
- Co? Nie to kłamstwo!- broniłam się. - A ty i Rogue to co? Nie mów, że ci się nie podoba, bo nie uwiężę- dodałam.
- Pff- odwróciła głowę.- tym razem wygrałaś- obraziła się. Ha!
Szłyśmy w stronę sklepu z bielizną. Tam miałyśmy spotkać się z Weną. Nie pytajcie czemu tam sama tego nie wiem.
- Heeej! Dziewczyny!- machała do nas. Uściskałyśmy się na powitanie. Namówiłyśmy chłopaków by dali nam ten dzień wolny. Świat się nie zawali.
- Czemu akurat tutaj?- pytałam się.
- Muszę zaopatrzyć się w nowe komplety poza tym wy też mogłybyście się zaopatrzyć.
- Niby po co?- zdziwiła się Sam.
- No wiesz,...Rogue i Sting są całkiem nieźli- spojrzała na nas znacząco i zaśmiała się.
- Co ty niby sugerujesz?!- krzyknęłyśmy jednocześnie odsuwając się od niej. Boże, co jej chodzi po tej chorej głowie. Wybrała sobie całkiem ciekawą koszule nocną ja i Samara też mamy choć nie wiem. Naprawdę nie wiem jak zdołała nas do tego zmusić. To musiał  być podstęp. Potem poszłyśmy załatwić sobie jakieś przyzwoite w miarę piżamy. W czasie drogi ciągle rozmawiałyśmy. Dowiedziałam się, że Wena z Grayem jest naprawdę blisko ale do niczego nie doszło. Głównie dlatego, że wciąż ma chłopaka. Bądź co bądź mimo wszystko jest lojalna....Zazwyczaj.
Potem poszłyśmy do kawiarni. Ja zamówiłam sobie shake bananowego, Sam truskawkowego i ciasto podobnie jak Wena tylko ona czekoladowego.
- To co kupujemy Levy?- zaczęłam jakoś rozmowę.
- Nie mam pojęcia.
- Może książki?
- Coś mi mówi, że ma ich aż za dużo- i na tym skończyła się nasza konwersacja. Kiedy wpadłam na genialny pomysł. Uśmiechnęłam się do dziewczyn. Połaziłyśmy jeszcze trochę po sklepach. Kupiłyśmy parę rzeczy dla siebie jak i oczywiście podarunki dla naszej dzisiejszej solenizantki.

***

Była 18.30 już miałyśmy wychodzić ale to wcielenie szatana zawsze się guzdrze.
- Samaro! Pośpiesz się trochę, no! Spóźnimy się jeszcze!- krzyczałam do niej.
- No już, już- zeszła wreszcie, to cud! Alleluja! Dobra idziemy. Wbrew pozorom Levy dosyć daleko mieszka. A przynajmniej daleko od nas.
- Hej! Witajcie, dziewczyny. Tak się ciesze, że przyszłyście- Uściskała nas. Byłyśmy punkt 19. TO się nazywa punktualność. Przywitałyśmy się z resztą dziewczyn czyli Erzą, Mirajane i Wendy z Carlą. Później doszyły Lucy, Wena i Juvia. Przebrałyśmy się wszystkie w swoje piżamy, gadałyśmy śmiałyśmy się. Czułam się jak normalna dziewczyna z normalnymi problemami. Było cudownie. Wyczyściłyśmy prawie całą lodówkę Levy. Naprawdę świetnie.
- Ej, a prezenty?- odezwała się Lucy.
- Tak, wybacz Levy mało co nie zapomniałyśmy- mówiła Erza.
- Dziewczyny, naprawdę nie trzeba było. Niczego od was nie oczekiwałam- próbowała się tłumaczyć Levy ale i tak nikt jej nie słuchał.Wena dała jej bieliznę, jakie to kreatywne. A Erza z Mirą dosyć wyzywający strój pielęgniarki i kotka. One mają chyba coś poprzestawiane w tych głowach. Niebiesko włosa była cała czerwona biorąc do ręki te rzeczy. Od Sam dostała album ulubionego zespołu i nowe słuchawki, a ode mnie maskotkę Gajeela, piękny wisiorek w komplecie z kolczykami  >.< i bon na zakupy o wartości 100 000 klejnotów. Nie wpadłam na nic bardziej kreatywnego. Potem zaczęłyśmy znów rozmawiać i nie wiem jak i kiedy temat zszedł na chłopców.
- No Juvia, to który ci się podoba?- pytała Mira z tym swoim błyskiem w oku. Ja się jej boję...
- Panicz Gray- zamiast jej oczu były serduszka. What? Za to Wena zabijała ją wzrokiem. Ojć...
- Zmień płytę- zakpiłam.
- Erza jest zajęta, a...ty Lucy?
- Ja? No ja...lubię Natsu- zarumieniła się.
- Uuu...wiedziałam, że w końcu do tego dojdzie - Mira za klasnęła w ręce.
- Wendy jest jeszcze trochę za młoda, ale może, ty...Samaro. No przyznaj się, który to?
- Eee...nie ma nikogo kto by mi się podobał.
- A ja wiem, że kłamiesz- szturchnęłam ją uśmiechając się głupkowato.- Rogue!- Krzyknęłam.
- Wiedziałam, że coś was do siebie ciągnie, będzie piękna z was para- Erza się rozmarzyła.
- Ej no! TO...to nie prawda- była chyba bardziej czerwona niż jej włosy. Zabawne.
- A ty?
- Co ja?- zdziwiłam się.
- Kto ci się podoba?
- Mnie? Nikt.- odparłam piskliwym głosikiem.
- A ja wiem, że kłamiesz- powiedziała Sam szturchając mnie. Papuga!
- No...etto..- zarumieniłam się. Tylko dlaczego?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz