Weszłam do pokoju Rogue'a i otworzyłam tą samą szufladę, co wcześniej. On coś ukrywa. I to mnie wkurza. Chociaż biorąc pod uwagę, że tez przed nim ukrywałam wiele rzeczy... eh.Teraz to nie wiem, czy chce to zrobić. No bo... każdy może mieć swoje sekrety. Ale ta jego mina, kiedy mi zabierał pudełko. Był zdenerwowany. I... chyba zagubiony. Jakby nie wiedział, co się właściwie stało. Nic, co się dzisiaj stało, nie jest na swoim miejscu. I to mnie przeraża. Bo... na początku było tak cudownie. Zaprosili nas do siebie, rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Było tak miło. A ja zapewne teraz to wszystko zepsułam. Bo chciałam, by moja ciekawość była zaspokojona. Jestem taka głupia. Rozsunęłam ubrania. Zobaczyłam pudełko z napisem X789 - Seven Death Secret . Co to oznaczało? Martwe tajemnice? Sekrety? A jednak coś ukrywają? Tylko co takiego? Śmierć?
Wzięłam pudełko do ręki i otworzyłam je. Pierwsze, co rzucało się w oczy to naszyjnik z kamieniem zawiniętym w sznurek. Nie wiem czemu, ale był ciepły, jakby ktoś go ocieplał swoim wnętrzem. To było przyjemne... i takie kobiece. Dlaczego Rogue ma kobiecy naszyjnik w pudełku? Odłożyłam go do szafki i zajrzałam głębiej do pudelka. Dalej zauważyłam kartkę ze szkicem. Bardzo ładny. Przynajmniej tak myślałam, dopóki nie zauważyłam, kim są postacie na nim. Tam był Rogue. On... obejmował jakąś dziewczynę w pasie i podnosił do góry. Jednak to nie wyglądało tak, jakby z nią walczył. Oni... byli szczęśliwi. Poczułam ukłucie w piersi. Czułam się... zdradzona? Ale czym. Może to nie jest tak, jak ja myślę. Może on nie jest już zakochany w kimś innym?
Odłożyłam jak najszybciej zdjęcie i sięgnęłam po następne zdjęcia. Była na nim ta sama dziewczyna, co na szkicu, teraz pokazany był kolor jej włosów. Jednak tym razem kłóciła się z jakąś rudą. Pomiędzy nimi stał zakłopotany chłopak z czarnymi włosami i dwukolorowymi oczyma. Jedne było czerwone, natomiast drugie czarne. Spoglądał na czerwonowłosą. Za nimi siedziała blond włosa i popijała z filiżanki jakiś napój. Może to herbata? Zdziwiona odłożyłam zdjęcie i sięgnęłam po kolejne. Tym razem wszyscy byli w podróży. Mieli plecaki na ramionach, a jeden z nich niósł tą rudą...? Wole nie wiedzieć. Brązowowłosa miała na sobie pelerynę czarną jak smoła. Spoglądała spod kaptura w obiektyw. Uśmiechała się. Obok niej szła blondynka z czarnym parasolem. Miała poważny wyraz twarzy. Czy ona kiedykolwiek się do kogoś uśmiechnęła? Zgaduję że nie. Czarnowłosy niósł rudą i przynajmniej dwa plecaki. Wszyscy byli tacy szczęśliwi. Ale skąd to się tu wzięło? Czyżby smoczy zabójcy brali udział w tym wszystkim? Nie mogę w to uwierzyć. To... nie mieści mi się w głowie. Może coś źle zrozumiałam. A może to nie ich? Może przechowują to dla kogoś? Tak... na pewno. Spojrzałam do pudełka. Była tam jeszcze... koperta? Sięgnęłam po nią i spojrzałam na nadawcę. Rogue. A jednak nie przechowywali tego. Dlaczego ja zawsze próbuje znaleźć jakieś wyjaśnienie w danej sprawie. Przecież powinnam się domyślić, że to nic nie da, tylko sam ból przyniesie. Odwróciłam kopertę z zamiarem otworzenia jej, kiedy zauważyłam napis "Nie otwieraj tego, dopóki nie przypomnisz sobie" . Zmarszczyłam brwi? Przypomnisz sobie? O co w tym chodzi? Pogubiłam się całkowicie.Sapnęłam zmęczona, spakowałam wszystko do pudełka i zamknęłam szufladę. Podeszłam do ściany i się o nią oparłam. Nie mogłam już ustać na nogach. Może i Alex ni zauważyła tego, ale to coś, co działo się pomiędzy mną a czarnowłosym rozkwitło na dobre. Chodzimy ze sobą już od dobrych trzech miesięcy. Można by powiedzieć, że odkąd się obudziłam. Nie lubię o tym gadać, więc ona o tym nie wie. Eh... lepiej się do tego w końcu przyznać. Kocham go. Nie wiedziałam tego. Nie byłam pewna mych uczuć, dopóki... wolę nie wracać do tego. Ześlizgnęłam się po ścianie, aż wylądowałam pupą na podłodze. Podciągnęłam nogi i ukryłam w nich głowę. Byłam zrozpaczona. lecz łzy nie chciały lecieć. Czyżbym się w życiu dosyć napłakała?
Nie wiem, ile siedziałam w takiej pozycji, ale kiedy oprzytomniałam, przede mną stał Rogue. Spoglądał na mnie z troską. Spojrzałam na niego. Chwilę później przypomniało mi się wszytko, co się stało chwilę... parę minut... godzin... nie wiem kiedy, lecz pamiętałam wszystko. to najbardziej bolało. Bo wolałabym zapomnieć. To... przyprawia mnie o dreszcze. Jednak dopiero teraz skojarzyłam fakty. To było w X789, czyli jakieś z trzy lata temu. To przeszłość. Skoro nam o tym nie powiedzieli, to znaczy, że to nie jest nic ważnego. Uśmiechnęłam się. Poczułam, jak ktoś obejmuje mnie i podnosi. Spojrzałam do góry. Rogue patrzył przed siebie. Na ustach widniał mu uśmiech.
- Dobrze się schowałaś. Nie spodziewałam się ciebie w szafie w moim pokoju. - powiedział. W szafie?! Jakim cudem się tam znalazłam. Świat jest taki tajemniczy. Czarnowłosy zaniósł mnie do salonu, gdzie siedziała Alex i Sting. Obydwoje byli spięci. Nie spoglądali na siebie, nie odzywali się. Coś się stało. Tylko co?
Rogue podszedł do sofy i położył mnie na niej. Byłam taka zmęczona. Oparłam głowę na podłokietniku, kiedy drzwi momentalnie się otworzyły i do budynku weszła Wena z Lokim?! Dobra. Nim się nie ma co przejmować. Jednak i tak jest źle. Wena jest wściekła. A to nie wróży nic dobrego.
- Jak to ze mną zrywasz? - krzyknął rudowłosy. Czekaj, co? Kiedy? Co? Gdzie? Jak? Dlaczego ja nic o tym nie wiem?! Spojrzałam zaciekawiona w stronę kłócące się pary. Nie tylko ja, bo wszyscy byliśmy zaciekawieni ich kłótnią.
- Mam już tego dość. Nie mamy kiedy się spotykać. A kiedy jest już taka okazja, to obok ciebie musi być Lucy! - odkrzyknęła Wena.
- Przykro mi. Naprawdę. Ale nic nie mogę z tym zrobić!
- I właśnie o to chodzi. To mnie najbardziej wkurza. Że ty jesteś bezsilny w tej sytuacji.
- Mógłbym to jakoś naprawić? Nie wiem... kolacja... kino... cokolwiek!
- Tego już się nie da naprawić! - krzyknęła blond włosa i wyszła z budynku. Za nią podążył gwiezdny duch. Przez parę minut było słychać jeszcze kłócąca się parę. Spojrzałam na pozostałych i zaczęłam się śmiać. Jednak nikt do mnie nie dołączył.
- Co to było? - spytałam. Byłam taka rozluźniona. Prawie zapomniałam o tym co odkryłam w pokoju Rogue'a. Jednak to prawie wiele znaczy. Spojrzałam na czarnowłosego. Podszedł do mnie, objął mnie i pocałował w czubek głowy.
- Nie mam pojęcia. - wyszeptał do mojego ucha.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz