niedziela, 22 lutego 2015

Rozdział 52

Sting POV

Śmierć Juvii, jej poświęcenie. To poruszyło nas wszystkich. Była ona naszą przyjaciółką, towarzyszką i jej śmierć naprawdę była dla nas... dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Zawsze myślałem, że one właśnie niezbyt się lubią, więc dlaczego poświęciła swoje życie dla nich? Może nie powinienem ale cieszę się. Cieszę się, że Alex i Samara przeżyją. W sumie jak tak na nią patrze, tak niby śpiącą to kogoś mi przypomina.
 Usłyszałem czyjeś klaskanie. Kto miałby teraz to robić? Wszyscy się odwrócili w kierunku skąd dochodził dźwięk. Jakiś facet w białych włosach szedł powoli w naszym kierunku powoli klaszcząc. Za nimi szli jacyś dwaj inni goście, jeden w czarnych włosach, a drugi w brązowych.
- Piękne, to było naprawdę piękne.- mówił wesoło- aż się wzruszyłem- udał, że ociera łzę z kącika oka.
- Kim jesteś?- zapytała Erza. Sam miałem to zrobić ale najwyraźniej uprzedziła mnie.
- Ja? Czyżby moje stare przyjaciółki nie opowiadały wam o mnie? Jestem Shiro- uśmiechnął się. Co?! Chcecie mi wmówić, że ten skurwiel co tak urządził Alex właśnie stoi przede mną i się bezczelnie uśmiecha.
- Ty im to zrobiłeś?- zacisnąłem pięści. Pożałuje dnia w którym się urodził.
- Nie. Tak właściwie to nie.- machnął ręką w ich stronę.- Ja jestem odpowiedzialny za czarnowłosą, Sam jest wynikiem zabawy Danny'ego- wskazał na czarnowłosego gostka.
- Zabawy?- warknął Rogue. Też mu się to nie podobało.
- Och tak. I co? Zdenerwowałem was?- zapytał z kpiącym uśmieszkiem.
- To, co im zrobiłeś. Zasługujesz na karę gorszą niż śmierć. Niestety tylko to jesteśmy wstanie ci zafundować- wysyczał Rogue. Popieram go całym sercem. Nie popuszczę mu. Szybko zapaliłem swoją pięść i uderzyłem Shiro. Reszta podąrzyła w moje ślady i zaatakowała reszte. Rogue na Danny'ego, a Wena i pozostali na tego trzeciego. Spojrzałem na białowłosego. Podnosił się z ziemi z paroma zadrapaniami. Byłem zaskoczony. Tylko tyle obrażeń zadał mój atak?! Nie będzie łatwo. Już wiem, dlaczego Alex i Samara tak się go obawiały. Lekko wkurzony znów ruszyłem na białasa. Nie ma bata. Trzeba go pokonać.
   Już miałem go uderzyć, gdy nagke on zniknął. Szybko przystanąłem. Rozglądałem się dookoła, ale nigdzie go nie było. Było by po mnie, gdybym nie zauważył powiększającego się cienia. Spojrzałem w górę. W moim kierunku zbliżał się chłopak z wielką kulą powietrza. Miał zamiar nią we mnie walnąć. Szybko wessałem powietrza i przygotowałem się do ataku. Po chwili ryknąłem na przeciwnika. Nasze moce się zetknęły. Nagle zrobiło się biało. Po chwili biel zniknęła, a ja znalazłem białasa leżącego na ziemi. Był cały poturbowany. Szybko do niego podszedłem i posadziłem przed sobą. Obok niego wylądowali jego kompani. Ja, Rogue i Gray zbliżyliśmy się do każdego z nich.
- To za dziewczyny- warknął mój przyjaciel. Wyczerpane ciała Shiro i Danny'ego zaczął wchłaniać cień. Już po nich. To koniec... a przynajmniej mam taką nadzieję. Podszedłem do Alex. Wziąłem ją delikatnie na ręce. Krew, wszędzie krew. Była cała w ranach. Mam nadzieję, że dojdzie do siebie.

Alex POV

Wszystko mnie niemiłosiernie bolało. I piekło, cóż... to w sumie prawie to samo. Otworzyłam powoli oczy jednak zaraz szybko je zamknęłam. Za jasno! Po wielu próbach w końcu moje oczy przyzwyczaiły się do światła. Oparłam się na łokciach rozglądając po pomieszczeniu. Jestem... w skrzydle szpitalnym? Tak, w naszej kochanej gildii Fairy Tail. W łóżku obok mnie leżała Samara. Była cała w bandażach. Jeden na plecach był lekko przesiąknięty krwią. Najpewniej tam miała najpoważniejszą ranę. Sama też byłam cała w bandażach. Trochę jak mumia. Ech... głowa mnie boli. Co się stało. Próbowałam się podnieść, wstać ale coś mi nie wyszło. Zachwiałam się i upadłabym gdyby nie... no właśnie.
- Nie powinnaś jeszcze wstawać. Jest na to za wcześnie- powiedział miękko Sting. Kochany. Posadził mnie z powrotem na łóżku.
- Co się stało?- zapytałam. Miałam jedną wielką pustkę w głowie.
- Nie pamiętasz?- spojrzał na mnie zmartwiony.
- Nie... Tak. Ech... ostatnie to jak Shiro przymierzał się do zabicia mnie kiedy straciłam przytomność. I jestem prawie pewna, że widziałam chwilę przed tym Samarę- trzymałam się za głowę. Te wspomnienia bolały. Myślenie bolało.
- Rozumiem... Sam oberwała od tego Danny'ego jak dobrze pamiętam. Wbił w jej plecy jej własne noże po czym wstrzyknął tę samą substancje co tobie- wyjaśniał. Spojrzałam na moją siostrę. Mam nadzieję, że dobrze się czuje.- Juvia się dla was poświęciła.- dodał. Chwila, co? Spojrzałam na niego zaskoczona.
- Trucizna była zbyt długo w waszych ciałach i Wendy nie mogła się jej pozbyć za to Juvia ponieważ była z wody mogła ją wchłonąć i tak też zrobiła. Jednak nie wytrzymała tego. -mówił dalej.
- Wiecie dlaczego to zrobiła?- zapytałam. Miałam ogromną ochotę zapłakać.
- Nie. Niestety nie. Potem pokonaliśmy i zabiliśmy Shiro i jego towarzyszy. To koniec. A przynajmniej ja mam taką nadzieję.- uśmiechnął się do mnie. Och, nie mogłam wytrzymać i przytuliłam się do niego. Objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Pocałował mnie w czoło.
- No już, teraz wszystko będzie ok. Tak myślę- pocieszał mnie. Uśmiechnęłam się. Drzwi się otworzyły. Do sali weszła Wendy z Weną i Rogue'em.

1 komentarz: