czwartek, 26 lutego 2015

Rozdział 53

Ból. Czułam go w każdym punkcie, w każdej komórce. Był nie do wytrzymania. Ale jeszcze gorsza była ciemność, która mnie otaczała. Pochłaniała mnie. Czułam, jak kawałek po kawałku znika jakiś fragment mnie. To było straszne. Jednak walczyłam. Chciałam jeszcze zobaczyć kochane twarze, przeżyć wiele przygód, poczuć jak to jest być kochanym. To było moim pierwotnym celem w tej chwili.
Usłyszałam szumy. Ciche głosy. Daleko ode mnie. Nadzieja narodziła się na nowo w moim sercu. Podążałam za głosami. Nie wiedziałam gdzie idę. Ciemność przysłaniała wszystko. Podążałam za słuchem. Podążałam za sercem
* * *
Głosy. Jedyne, co mogłam robić, to słuchać ich. Głosy zdawały mi się znajome, lecz nie rozpoznawałam ich.
- Musimy coś zrobić! Już trzeci tydzień jest nieprzytomna! To nie jest normalne! - powiedział męski głos. Moje serce zabiło szybciej. Najwyraźniej właściciel wiele dla mnie znaczył. A może to dlatego, że mówili o mnie?
- Uspokój się, Rogue. To normalne u osób, które odniosły tak poważne rany. Musisz być cierpliwy. - wyszeptał dziewczęcy głos. Słychać było, że to nie dorosły. Liczę jej gdzieś z 12 lat. Tylko co ona ma do tego, kiedy się obudzę. To moja sprawa Moje ciało. Wiem! Uczynię niespodziankę temu chłopakowi, który tak się wykłóca z brzdącem. Wysiliłam się i lekko uchyliłam oczy. Aaa! Światło! To boli! Szybko zamknęłam oczy. Próbowałam jęknąć, lecz żaden dźwięk nie wydostał się z mojej buzi. Chyba jednak pójdę w kimkę. Rozluźniłam się. Straciłam przytomność
* * *
  - Rogue, odpocznij. Teraz moja kolej. - powiedział kobiecy głos. No nie! Nawet pospać ludzie nie dadzą! A przed chwilą co zamknęłam oczy!. Cholerne głosy!
- Nie trzeba. Chętnie posiedzę. Nie jestem zmęczony. - wyszeptał zachrypnięty męski głos. Nie rozpoznałam go. Czyżby to był ktoś, kogo nie znałam. Ale dziewczyna nazwała go Rogue. Czyżby to był ten sam chłopak, który pilnował mnie poprzednim razem?
- Chłopie, ty musisz odpocząć. Nie spałeś i nic nie jadłeś odkąd ona na chwilę odzyskała przytomność. To że wtedy się obudziła, nie znaczy że teraz to się powtórzy. - powiedziała stanowczym głosem kobieta. Najwyraźniej pilnował mnie od mojej ostatniej próby podniesienia powiek. Tylko dlaczego? Wiem, jak się nazywa, jaką posiada zdolność. To wszystko sobie przypomniałam. Tylko dlaczego on mnie tak pilnuje?
- Alex, nie martw się. Nic mi nie... - zaczął czarnowłosy. Skąd niby wiem, że miał czarne włosy? Przecież go nie widziałam. Czyżby był podobny do Danny'ego? A właśnie! Gdzie mój kochany Danny? Dawno się nie widzieliśmy! Może jest w pokoju? Zawsze by milczkiem. Może jak otworze oczy, to on tam będzie! Fajnie by było! Danny! Zacisnęłam powieki i powoli zaczęłam je otwierać. Zobaczyłam niewyraźny obraz. Może i twarzy nie widziałam, ale zawsze rozpoznam te piękne, kruczoczarne włosy. Uśmiechnęłam się lekko.
- Rogue. - powiedziałam. Ale dlaczego! Przecież to Danny! Moje ciało staje przeciwko mnie! Wzrok mi się wyostrzył. To nie był mój przyjaciel. To był ten smoczy zabójca! Spoglądał na mnie z szokiem i radością. Parę metrów za nim stała moja siostra, Alex. Także była zaskoczona. Ej, to takie zaskoczenie, że się obudziłam. H, to ja!
- Samara. - powiedział czarnowłosy. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej, po czym straciłam przytomność. Nosz cholera aż łapie! 
* * *
   Zimno mi. Czy oni nie znają czegoś takiego, jak kominki! Hej! Ja tu marznę! Uchyliłam oczy i jęknęłam. Nikogo nie było w pokoju. No pięknie! Jak mam do nich prośbę, to ich nie ma! A jak nie są mi potrzebni, to jest ich tu cała gromada! Cholera jasna! Widocznie muszę wziąć sprawę w swoje ręce. Podniosłam ręce. Były przeraźliwie blade i chude. O choroba! Kiedy ja ostatnio jadłam! Albo wychodziłam z tego pokoju! Oparłam łokcie o łóżko, i z trudem ciężko oddychając, podniosłam się do pozycji siedzącej. Cała byłam spocona i ciężko oddychałam. Skoro taki mały ruch mnie tak szybko wykończył, to co się stanie jeśli będę chciała wyjść z łóżka. Podniosłam się o parę centymetrów wyżej i poczułam ból w plecach. Krzyknęłam i upadłam na łóżko. Nie dość, że było mi zimno, to jeszcze wszystko mnie bolało. Cholera! I jak ja teraz dołożę drewna do kominka. Pomocy! 
  Jak na zawołanie do pokoju wpadło pięć osób. Uratowana! Spojrzałam na nich, a później na kominek dając im znak, żeby dorzucili drewna. Lecz ci zamiast mi pomóc, podeszli do mnie. Próbowałam się podnieść, lecz Rogue od razu położył mnie na łóżko. Otworzyłam usta i wyszeptałam zachrypniętym głosem:
- Zimno. - .od razu zareagowali. Mała niebieskowłosa pobiegła i po chwili przyniosła mi parujący kubek, Alex dodała drewna do kominka, a Rogue przykrył mnie szczelnie kołdrą dodając koce, które przyniósł Sting. Ej, to całkiem niezłe. Musze częściej chorować. Ale nie aż tak poważnie. Spojrzałam na nich i uśmiechnęłam się. 
- Ile byłam nieprzytomna? - zapytałam. Żadnego "cześć" "Jak się czujecie?" Co porabialiście?" "Czy wszyscy są cali?" A co tam! Prosto z mostu zadać pytanie! Popatrzyli na siebie zakłopotani. 
- Miesiąc. - powiedziała twardo Wena. Spojrzałam na nią zaskoczona. Co! 

1 komentarz:

  1. :_: Miesiąc? MIESIĄC? M-I-E-S-I-Ą-C?! Geeez... *-*
    Rogue taki kochany <3
    Czekam na następny :*

    Nirai <3

    OdpowiedzUsuń