Rogue POV
Ruszyliśmy pędem do miejsca huku. Co tak ciulnęło? Czyżby ktoś znalazł Alex i Shiro? A może zostali zaatakowani? Nie miałem pojęcia, ale jedno wiedziałem. Trzeba się pospieszyć. Usłyszałem jeszcze jeden wybuch. O cholera. Co tam się dzieje.
Po paru minutach biegliśmy przez las. Zanim jeszcze do niego wbiegliśmy, zauważyliśmy kilka kłębków dymu. No pięknie. Jeszcze na dodatek się pali. Widać, że nie lubi się cackać. Byliśmy już dosyć blisko, gdy jakieś ciało zaczęło lecieć w naszą stronę. Sting odskoczył w bok. Chciałem pójść w jego ślady, ale zauważyłem znajome czerwone włosy. Rozłożyłem ręce i złapałem lecącą Samarę. Zdziwiłem się. Ta scena jest taka znajoma. Tylko dlaczego. Eh... robi się coraz dziwniej.
Siła odrzutu cofnęła mnie parę kroków, aż wpadłem z nią w krzaki. Była nieprzytomna. Co się tam stało? Poklepałem ą po policzkach. Wołałem jej imię, lecz nic nie pomagało. Co minutę sprawdzałem jej puls. Był regularny. Po par chwilach dołączył do nas Sting. Spojrzał na ziemię i przeraził się. Zdziwiony popatrzyłem w tamtym kierunku i rozszerzyłem oczy. Pod dziewczyną była wielka kałuża krwi. Odwróciłem ją szybko na plecy. Pomiędzy łopatkami miała wbite dwa noże. Jej własne Aki. Wyciągnąłem je, po czym urwałem spory kawałek ze swojej peleryny i zawiązałem na ranach. To jest jeszcze gorsze, niż wcześniejsze wydarzenia. Sting miał rację. To już za długo trwa. One musza przestać się plątać w kłopoty. Podniosłem ją i popędziłem przez las. Gadka szmatka będzie musiała jednak poczekać. Najpierw muszę znaleźć Wendy.
Siła odrzutu cofnęła mnie parę kroków, aż wpadłem z nią w krzaki. Była nieprzytomna. Co się tam stało? Poklepałem ą po policzkach. Wołałem jej imię, lecz nic nie pomagało. Co minutę sprawdzałem jej puls. Był regularny. Po par chwilach dołączył do nas Sting. Spojrzał na ziemię i przeraził się. Zdziwiony popatrzyłem w tamtym kierunku i rozszerzyłem oczy. Pod dziewczyną była wielka kałuża krwi. Odwróciłem ją szybko na plecy. Pomiędzy łopatkami miała wbite dwa noże. Jej własne Aki. Wyciągnąłem je, po czym urwałem spory kawałek ze swojej peleryny i zawiązałem na ranach. To jest jeszcze gorsze, niż wcześniejsze wydarzenia. Sting miał rację. To już za długo trwa. One musza przestać się plątać w kłopoty. Podniosłem ją i popędziłem przez las. Gadka szmatka będzie musiała jednak poczekać. Najpierw muszę znaleźć Wendy.
*Pół godziny wcześniej*
Samara POV
Upadłam na kolana i patrzyłam na chłopaka stojącego przede mną. Nie wierzę! On nie mógł do niego dołączyć. Nie mógł! Obiecał mi, że nie będzie się plątał w kłopoty! A teraz co? To wszystko ma przepaść. Zapomniałam. On mi już nie ufa. Nie chce mnie nawet słuchać, ani spojrzeć. Na jego twarzy ciągle widać obojętność. I co ja mam zrobić? Przecież nie będę z nim walczyć.
- Załamała się! Widzisz Danny, załamała się! - wyszeptał Shiro. Patrzył na mnie z zaskoczeniem. No jasne. Przecież on nigdy nie wiedział na mojej twarzy łez. Nawet jak byłam w Atlantis, nigdy nie płakałam. To do mnie nie podobne. Ale ja już od bardzo dawna nie jestem sobą. Fairy Tail mnie zmieniło. On mnie zmienił.
Podparłam się rękami i poczułam, jak uchodzi ze mnie powietrze. Nie mogłam oddychać. To tak bardzo bolało. Zacisnęłam ręce w pięści. Musiałam jednak walczyć. Dla Fairy Tail. Dla Alex. Dla Rogue'a. Dla siebie. Podniosłam się sztywno. Z opuszczona głową zaczęłam się zbliżać do chłopaka.
Zapaliłam swoją pięść. Jakieś pięć metrów rozpłynęłam się na oczach Shiro i Danny'ego. Zauważyłam ich zaskoczone miny. Uśmiechnęłam się. Przez te wszystkie lata ćwiczyłam swoje moce jeszcze bardziej niż wcześniej. Pojawiłam się za czarnowłosym i uderzyłam go z całej siły w plecy. Nie wiem jakim cudem, ale nastąpił wybuch. Duża ilość kurzu wzniosła się. Odskoczyłam od miejsca wybuchu. No pięknie. Co się stało. Nic nie widzę. Podeszłam do najbliższego drzewa, oparłam się o niego i zaczęłam kaszleć. Spojrzałam przez załzawione oczy. Powstał całkiem okazały dym. No pięknie. Teraz to na pewno wszyscy będą wiedzieć, gdzie jestem. Cholera. To się nie skończy dobrze.
Poczekałam aż dym lekko opadnie i rozejrzałam się po terenie. Moje Aki zniknęły. Ten ogromny miecz też. Alex nie ma. No pięknie. Po tych podłych zdrajcach też ani śladu. I co ja mam zrobić. Wyszłam na środek łąki i od razu tego pożałowałam. Poczułam ostry ból w okolicy łopatek. Krzyknęłam i upadłam na kolana. Jedyne co zauważyłam, to czerwone rączki. Moje Aki. Przepiękna broń na smoki jest wbita w moje plecy. Łowca smoków został pokonany swoją własną bronią. No pięknie. Zaśmiałam się ze swojego żartu po czym zakaszlałam. Na ziemię wylądowało dużo krwi. Najwidoczniej któryś przebił mi płuco. Ale ja byłam głupia. Przepełniła mnie chęć mordu i przez to przestałam myśleć o swoim bezpieczeństwie. To było niedorzeczne. Upadłam na kolana. Zza mgły wyłoniła się jakaś postać. Podeszła do mnie i złapała mnie za szyję. To był Danny. Popatrzyłam na niego z odrazą.
- Zrobił z ciebie marionetkę. Ale się dałeś nabrać. - wychrypiałam. Na ubrania poleciała krew.
- To chyba ty dałaś się nabrać i to wiele razy. - powiedział i nawet sie nie obejrzałam, a wstrzyknął mi coś w ramię. Poczułam się senna.
- To powinno przynieść ci sen na dość długi czas. - usłyszałam. Poczułam jeszcze, jak chłopak mną rzuca po czym zemdlałam.
- Załamała się! Widzisz Danny, załamała się! - wyszeptał Shiro. Patrzył na mnie z zaskoczeniem. No jasne. Przecież on nigdy nie wiedział na mojej twarzy łez. Nawet jak byłam w Atlantis, nigdy nie płakałam. To do mnie nie podobne. Ale ja już od bardzo dawna nie jestem sobą. Fairy Tail mnie zmieniło. On mnie zmienił.
Podparłam się rękami i poczułam, jak uchodzi ze mnie powietrze. Nie mogłam oddychać. To tak bardzo bolało. Zacisnęłam ręce w pięści. Musiałam jednak walczyć. Dla Fairy Tail. Dla Alex. Dla Rogue'a. Dla siebie. Podniosłam się sztywno. Z opuszczona głową zaczęłam się zbliżać do chłopaka.
Zapaliłam swoją pięść. Jakieś pięć metrów rozpłynęłam się na oczach Shiro i Danny'ego. Zauważyłam ich zaskoczone miny. Uśmiechnęłam się. Przez te wszystkie lata ćwiczyłam swoje moce jeszcze bardziej niż wcześniej. Pojawiłam się za czarnowłosym i uderzyłam go z całej siły w plecy. Nie wiem jakim cudem, ale nastąpił wybuch. Duża ilość kurzu wzniosła się. Odskoczyłam od miejsca wybuchu. No pięknie. Co się stało. Nic nie widzę. Podeszłam do najbliższego drzewa, oparłam się o niego i zaczęłam kaszleć. Spojrzałam przez załzawione oczy. Powstał całkiem okazały dym. No pięknie. Teraz to na pewno wszyscy będą wiedzieć, gdzie jestem. Cholera. To się nie skończy dobrze.
Poczekałam aż dym lekko opadnie i rozejrzałam się po terenie. Moje Aki zniknęły. Ten ogromny miecz też. Alex nie ma. No pięknie. Po tych podłych zdrajcach też ani śladu. I co ja mam zrobić. Wyszłam na środek łąki i od razu tego pożałowałam. Poczułam ostry ból w okolicy łopatek. Krzyknęłam i upadłam na kolana. Jedyne co zauważyłam, to czerwone rączki. Moje Aki. Przepiękna broń na smoki jest wbita w moje plecy. Łowca smoków został pokonany swoją własną bronią. No pięknie. Zaśmiałam się ze swojego żartu po czym zakaszlałam. Na ziemię wylądowało dużo krwi. Najwidoczniej któryś przebił mi płuco. Ale ja byłam głupia. Przepełniła mnie chęć mordu i przez to przestałam myśleć o swoim bezpieczeństwie. To było niedorzeczne. Upadłam na kolana. Zza mgły wyłoniła się jakaś postać. Podeszła do mnie i złapała mnie za szyję. To był Danny. Popatrzyłam na niego z odrazą.
- Zrobił z ciebie marionetkę. Ale się dałeś nabrać. - wychrypiałam. Na ubrania poleciała krew.
- To chyba ty dałaś się nabrać i to wiele razy. - powiedział i nawet sie nie obejrzałam, a wstrzyknął mi coś w ramię. Poczułam się senna.
- To powinno przynieść ci sen na dość długi czas. - usłyszałam. Poczułam jeszcze, jak chłopak mną rzuca po czym zemdlałam.
Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, ciekawe co się dzieje z Alex, zapewne Shiro ją zabrał ale gdzie? I czy ją zabije...Hmm mam nadzieję że nie no i jeszcze biedna Samara musiała walczyć ze swoim dawnym ukochanym no i on jeszcze coś w jej ramię wstrzyknął ciekawe co.? No nic czekam na kolejny rozdział, mam nadzieję że pojawi się najszybciej jak to możliwe. Mam tylko dwie drobne uwagi, a mianowicie: nie opisujecie za dobrze co czują bohaterzy, no i rozdziały nie powalają długością, ale szanuje waszą prace, wiem że prowadzicie jeszcze jeden blog. Pozdrawiam, i śle wenę duuuużo weny ;)
OdpowiedzUsuńNatalia