poniedziałek, 9 lutego 2015

Rozdział 5

Podniosłam głowę i spojrzałam na smoki. Te dwa przerośnięte cielska leciały prosto na nas! A my jeszcze nie pozbyliśmy się Rogue'a, Stinga i Gajeela. I co robić. Co robić!
- Widać, że już nie ma czasu na ewakuację. Samara, wiesz co robić. - powiedziała Alex. No jasne, że wiedziałam. Schyliłam się i uruchomiłam ostrza w butach. Alex powtórzyła mój ruch. Oparłam się na lewej nodze, natomiast Alex na prawej i stanęłyśmy twarzą do siebie. uśmiechnęła się do mnie.
- Pamiętasz, kiedy ostatnio tak stałyśmy? - spytała. Tak, dobrze to pamiętam. Wtedy zabiłyśmy naszego pierwszego smoka. To on pokazał nam, jak kochać i żyć bez mistrza. A my w podzięce go zabiłyśmy. Byłyśmy okropne. Nienawiść do smoków nami zawładnęła. Chciałyśmy wyrżnąć wszystkie smoki na tej planecie. Nic w tamtych latach nas nie mogło powstrzymać. Zabiłyśmy wszystkie smoki, które jeszcze nie uciekły. Pamiętam, którego smoka szukałam. Tego samego, którego chciał zabić mistrz. Smok Igneel.
    Jednak do dzisiaj żadna z nas go nie znalazła. Już dawno porzuciłyśmy nadzieje o tym, że go znajdziemy. Uciekł. Słyszałam, że zostawił swojego wychowanka, wielkiego Salamandra. Ale czy on jest tak samo wielki jak smok, który go wychował. Nie wiem, ale chciałabym się przekonać.
 Odwzajemniłam uśmiech Alex, po czym odwróciłam głowę w stronę smoków. Pierwszy leciał ten, który miał dziury w swoim ciele. No pięknie. Szefunio do nas leci. Alex i ja zapaliłyśmy swoje pięści. Mój piękny czerwono-żółto-pomarańczowy ogień a jej czarny jak śmierć. Czekałyśmy na smoka.
   Gdy był już dostatecznie blisko, walnęłyśmy z całej siły w jego pysk. Siła odrzutu była potężna. Ledwo co stojąc na nogach spojrzałam na Alex. Ona też ledwo co stała. Ale musiałyśmy to zrobić. Gdy pojawił się ognisty smok, wykonałyśmy kop z półobrotu. Nasze ostrza w butach zagłębiły się w ciele smoka. Usłyszałam przeraźliwy ryk. Sięgnęłam do kostki i nacisnęłam ukryty przycisk uwalniający ostrze. Po chwili upadłam na ziemie. Obok mnie opadła zdyszana Alex. Przed nami rozgrywał się koszmar. Ognisty smok miotał się, by wyciągnąć sobie ostrza, natomiast z tego drugiego sypała się skóra. A więc ze skały jest zrobiony. No pięknie. Spojrzałam na Alex. Przyglądała się magom. No jasne. To nie codzienny widok. Dwie młode kobiety pokonujące dwa smoki zaledwie dwoma atakami. Ale to jeszcze nie koniec. Kątem oka zobaczyłam, że skalny się już ocucił z szoku.
- Nie wierzę, takie małe smarkule przebiły mają skórę. Powinny zginąć! - mówi skalny smok.
- Bratanku, dlaczego te dziewczyny nas atakują? Przecież są po naszej stronie. - powiedział ognisty. Po naszej stronie? Jakiej stronie.
- Już idę wujku! - powiedział jakiś mężczyzna. Po chwili z grzbietu ognistego smoka wyłonił się jakiś chłopak z różowymi włosami. Ale pedzio! Kiedy wylądował, podszedł do Gajeel'a.
- No płomyczku, nie wiedziałem, ze zdołasz przyciągnąć na nasza stronę smoka.
- No przecież to mój wujek, więc co mamy ze sobą walczyć, skoro jesteśmy rodziną. - powiedział pedzio z różowymi włosami. - W każdym razie, nie po to tu przyszedłem. Szukam tych dziewczyn, które zaatakowały Atlasa Flame. - dodał. Rozejrzał się po swoich towarzyszach, aż wreszcie jego wzrok padł na nas. Usatysfakcjonowany, podszedł do nas. Ukucnął przy mojej siostrze i na nią spojrzał. Ej! A ja to co ?! Powietrze!
- Dlaczego zaatakowałyście mojego wujka? - spytał. A więc mnie ten frajer widzi! Cud! Świętujemy! Tylko dlaczego tak intensywnie wpatruje się w... czekaj... on chyba nie... No bez jaj! Złapałam się za brzuch. Cholera, nawet roześmiać się nie mogę!
- Nie wiedziałyśmy, że on jest po naszej stronie. Po prostu poleciał w naszym kierunku. Musiałyśmy działać szybko. - powiedział Alex. Widocznie nie zauważyła tego wgapionego w nią wzroku. Ale ona wielu rzeczy nie ogarnia. No cóż. To w końcu Alex.
- Rozumiem. - powiedział i podniósł się. W następnej chwili już go nie było. Ognisty smok złapał go i posadził na swojej głowie. Gdy wiedziałam już, że nas nie usłyszy pochyliłam się do Alex.
- Czy ty też widziałaś te różowe włosy? - szepnęłam. Alex pochyliła mi się do ucha.
- Niestety. One są takie oczojebne, że nietrudno było ich nie zauważyć.
- Czasami natura potrafi być taka podła.
- Prawda. - powiedziała Alex po czy podniosła się. Podała mi rękę, aby mi pomóc. Przyjęłam ja z przyjemnością. Uśmiechnęłyśmy się do siebie. Po chwili spojrzałyśmy w kierunku skalistego smoka. To będzie trudny bój.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz