Wstałam z podłogi i rozejrzałam się dookoła. Shiro tu był. On zawsze wyczynia takie bzdury, jak usypianie innych. Przecież dobrze wie, że to na mnie aż tak bardzo nie działa. Jedynie małe znużenie i tyle. Ale czemu to zrobił. Przecież wygadałam go. Nie powinien się tu pojawiać. No przepraszam, każdy zły charakter już dawno by zwiał. A przynajmniej ja czytałam książki, w których ta osoba to robi. No bo przecież to jest najoczywistsza rzecz pod słońcem. Nie rozumiem go. Ani tego, co on chce osiągnąć. Przecież nic mu to nie da. No chyba że chce stracić wszystkich najbliższych dla sławy, jak to niektórzy zrobili, ale to raczej szczegół.
Gildia powoli zaczęła się budzić. Zobaczyłam ich zdziwione miny. Niektórzy nawet spoglądali na mnie pytającym, ale jak już mówiłam, byli tacy niektórzy. Reszta przejęła się zniknięciem Alex. Przetrząsali całą gildię, byle tylko ja znaleźć, ale nikt nie odważył się mnie spytać. I dobrze. I tak bym nie dała rady odpowiedzieć. Sama byłam w takim szoku, że ledwo co stałam. Wena stała za mną i czekała. Tylko na co? Popatrzyła na mnie.
- To... co robimy? - spytała najzwyczajniej w świecie. Ruch w Fairy Tail zamarł. Wszyscy spoglądali na mnie.
- Dlaczego mnie pytasz? - odpowiedziałam pytaniem.
- Bo tylko ty jedyna wiesz, kto to był. Ja słyszałam jedynie głos, ale ty zapewne miałaś je otwarte. Kto to był, Samaro? I co mamy robić? - spytała jeszcze raz Wena. Stałam wstrząśnięta. Pierwszy raz słyszałam takie słowa od niej. Trzeba to będzie wykorzystać. Ale co ja mam jej powiedzieć? "To był były chłopak, Alex. A także sprawca tego, że się was boję. Ale nie róbcie mu krzywdy. On jest miły. Naprawdę. A przynajmniej taki był." Nie. To nie podziała. Eh... muszę im to powiedzieć. Zasługują na prawdę. Sting przynajmniej na nią zasługuje. Spojrzałam się na drzwi.
- To był Shiro. To ta sama osoba, która chciała nas zabić oraz winowajca mojego problemu. - powiedziałam. Ciągle patrzyłam na drzwi. Wyczułam zmieszanie, wściekłość, strach zaskoczenie w członkach gildii. Nie tylko oni odczuwali taka mieszankę emocji. Strasznie się zmienił. Podczas tych naszych "spotkań" myślałam, że używa klona stworzonego z moich wspomnień, ale się myliłam. On w ogóle się nie postarzał. Nadal był tym samym szesnastolatkiem, w którym Alex się zakochała, a którego ja uważałam za brata. Wywoływał u mnie strach i to nie z względu na te pieprzona klątwę. To nie była już ta sama osoba. Musiałam to sobie wmówić. I to jak najszybciej.
- Musimy jak najszybciej podjąć działania poszukiwawcze. W każdej chwili może się coś stać. Musimy temu wszystkiemu zapobiec. - powiedziałam.
- Ale co mamy zrobić. - zagadnął Sting. Był zdenerwowany, ale jednocześnie przerażony. Wiem, co czuł. Przecież tu chodziło o Alex.
- Musimy iść do naszego mieszkania. Jest tam coś, co może nam pomóc. - powiedziałam i ruszyłam biegiem.
Jakieś dziesięć minut później Natsu, Sting, Rogue, Erza, Gray, Wena, Juvia, Lucy, Wendy, Gajeel i Laxus siedzieli u mnie w mieszkaniu i pomagali szukać czarnego pudełka z napisem "Atlantis". Tylko jest mały problem. Nie wiem, czy zabrała go z poprzedniego domu. No cóż. Wkrótce się przekonamy.
Po jakiejś godzinie znalazłam to małe czarne pudełko pod deską w podłodze. Musiałam aż się czołgać pod łóżko, aby je wyciągnąć. Ale nareszcie jest.
Otworzyłam to wredne cholerstwo. Ze środka wydostało się stęchłe powietrze. Widocznie dawno tego nie otwierała. Sięgnęłam po zdjęcia ze środka. Ale nie one mnie obchodziły, chociaż zerknęłam na parę.
Wyciągnęłam zeszyt, a raczej pamiętnik Alex i otworzyłam go na ostatnim wpisie. Połowa tekstu została zamazana. Jednak najważniejsza informacja została zawarta na dole:
"... mówił, że razem zamieszkamy, a teraz co? Wycofuje to tylko dlatego, że wie kim jesteśmy? To jest nienormalne! Ale i tak wybuduje sobie dom, tam, gdzie miało się spełnić nasze przeznaczenie. Zamieszkam w górach..."
Reszty nie ma. Wymazana. Cholera. A bardzo by mi się przydało to, co zostało tam zapisane. Eh... jakoś sobie z tą informacją poradzimy.
Hejo! Już wolne! A my nadal pracujemy :D Prolog ( choć spóźniony ) już się pojawił także, jeszcze raz... zapraszamy! ----> TU
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz