czwartek, 30 października 2014

Rozdział 28

Sting POV

Tak jak Levy powiedziała, dziewczyny obudziły się po dwóch dniach. Przez ten czas myślałem o tym co się wydarzyło i co może się wydarzyć. I jeszcze mam być ochroniarzem Alex. A jak będą siedzieć w domu to co? Co mamy zrobić,iść do nich czy one do nas? Zresztą, w tym momencie to chyba najmniej ważne. Spojrzałem na Rogue. Może po nim tego nie widać ale cieszy się z sytuacji która zaszła. Oczywiście nie ma na myśli tego kiedy dziewczyny mogły zginąć wtedy sam strasznie się bałem. Ale to co potem powiedziała Mira.
Wszedłem do skrzydła szpitalnego razem z Gray'em. Rogue już siedział przy łóżku Samary i wesoło z nią rozmawiał. Podszedłem do Alex i usiadłem na krzesełku obok niej.
- Jak się czujesz?- spytałem z troską.
- Dobrze dziękuje- uśmiechnęła się słodko.
- Jestem jak już zapewne wiesz twoim ochroniarzem.
- Tak wiem, jednak nadal nie rozumiem po co nam ochrona
- Z tego co mi wiadomo to na razie nie możecie używać  magii, a nie wiemy co może się stać więc na okres kiedy będziecie bezbronne po prostu...
- Bezbronne?- przerwała mi. Chyba nie spodobało jej się to określenie.- Jesteśmy razem z Samarą świetnie wyszkolone nie tylko w magii ale w walce wręcz też- dodała.
- Tak, domyślam się jednak walkę z magiem bez magii raczej nie wygracie- uśmiechnąłem się zadziornie.
- Nadal nie podoba mi się ta ochrona- pokręciła głową. Coś mi mówi, że będzie ciężko.
- Mnie też nie!- krzyknęła Samara.
-Samaro- skarcił ją Rogue.
- A mnie to jebie! Wychodzę czy  wam się to podoba czy nie- Wena wstała i wyszła zostawiając Gray'a samego takiego zdezorientowanego.
- Ja też!- krzyknęła Alex. Zaraz...co?
-I ja!- Samara. I wyszły zostawiając nas w kompletnym osłupieniu. Po chwili jednak się opamiętaliśmy i ruszyliśmy za nimi. Złapałem Alex za rękę i pociągnąłem do siebie. Złapałem ją mocno w pasie i uniosłem lekko do góry by nie mogła się wyrwać.
- Co się dzieje?- zapytał ktoś z tłumu gapiów.
- A nie widać?- Warknął Gray.
- Dziewczynom niezbyt podoba się to, że są od kogoś zależne- wyjaśnił spokojnie Rogue jednocześnie mocniej przytrzymując wierzgającą się Samarę.
- Dziewczyny, jesteście pozbawione mocy na czas nieokreślony i nie wiemy co się w tym czasie stanie więc musi być ktoś kto będzie nad wami czuwał. I są to ci chłopcy czy wam się to podoba czy nie- uśmiechnęła się łagodnie Mira choć z jej oczu tryskały błyskawice.
- Mirajane ma racje- poparła ją Erza. Dziewczyny odpuściły i wymamrotały coś co chyba miało brzmieć jak "niech wam będzie".
- Możesz mnie puścić? Czy masz zamiar mnie trzymać jak takiego psa?- Pytała się Samara Rogue, a tez zaczerwieniony ją puścił. Ja zrobiłem tak samo z Alex. Obie zaczęły kierować się do wyjścia.
- Ej, ej! A wy dokąd?
- No do domu, a co?- mówiła niewinnie Sam.
- Bez nas nigdzie nie idziecie- powiedział Rogue.
- Macie nas "chronić" ok ale to nie znaczy, że macie kontrolować każdą sekundę naszego życia- powiedziała złośliwie Alex. Skarciłem ją wzrokiem.
- Ok, to może dzisiaj będziecie u nas nocować?- zaproponowała Alex. Samara wyjąkała tylko twórcze "że co?" za to ja i mój przyjaciel patrzyliśmy na nią zaskoczeni. No w sumie jakieś rozwiązanie może być. Zgodziliśmy się.
- Super jednak wiecie, chyba zasługujemy na odrobinę prywatności. Możemy iść same? Wy do nas dojdziecie tak za 4 godziny?
- trzy- już chciała coś powiedzieć ale zmroziłem ją wzrokiem. Od razu zamilkła.
- To do później!- pożegnały się i wyszły. To będzie ciekawy wieczór.

W tym samym czasie Wena POV

Starałam się jakoś wyrwać ale nie mogłam. Teraz sobie uświadomiłam, że aż taka silna byłam też dzięki magii, a teraz? Czekaj, kosa! Gdzie moja kosa? Aaaaa! Ja chcę moją kochaną broń! Jak ja dorwę tego kto mi ją zabrał to...
- Dziewczyny, jesteście pozbawiona mocy na czas nieokreślony i nie wiemy co się w tym czasie stanie więc musi być ktoś kto będzie nad wami czuwał. I są to ci chłopcy czy wam się to podoba czy nie- uśmiechnęła się łagodnie Mira choć z jej oczu tryskały błyskawice.
- Mirajane ma racje- poparła ją Erza. No nie, czyli jestem skazana na tego lodowego chłopa? Ciekawy czy serce też ma z lodu. W końcu cały czas odrzuca tą Juvie więc to całkiem możliwe. Mruknęłam coś na znak zgody. Nie lubiłam przegrywać, a to zdecydowanie była moja porażka. Przysłuchiwałam się rozmowie dziewczyn no racja.
- Gray idziemy do mnie czy do ciebie?- ten spojrzał na mnie zdziwiony, dopiero po chwili uświadomiłam sobie jak to zabrzmiało. Ups...
- No wiesz o co chodzi. Masz mnie pilnować nie? No chyba, że nie chcesz dla mnie to nawet lepiej- mówiłam zbliżając się do wyjścia. Nagle poczułam na swoim ramieniu rękę. Jego rękę. Pójdziemy do ciebie. Najlepiej od razu jeszcze coś ci się stanie- mówił z uśmiechem. Uśmiechnęłam się kiedy nagle coś sobie uświadomiłam. PRZECIEŻ JA MAM CHŁOPAKA! OMG zapomniałam! Hehehe...skleroza nie boli...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz