- W księdze powinny być opisane dwa sposoby na poz...znaczy uśpienie smoków- odpowiedziała Wena.
- Z dwóch?- dopytywał się Gildarts. Wow, przez prawie cały pobyt tutaj nie odzywał się ani słowem, że aż o nim zapomniałam, a teraz? Znów wiem o jego istnieniu, cholera.
- Są one w sumie bardzo do siebie podobne jak nie takie same jednak jak sami widzicie smoków jest mnóstwo więc uśpienie ich nie może być takie łatwe to niesie za sobą konsekwencje.- wyjaśniłam.- Życie lub magię.- dodałam.
- Co chcesz przez to powiedzieć?- tym razem był to Sting. Był zaniepokojony podobnie jak Rogue, jednak ten drugi to raczej z powodu Samary. Nie wiem co jej się stało ale prędzej czy później się dowiem.
- Potrzeba do tego naprawdę dużo pokładu mocy. Jeśli mag jest słaby to niestety nie jest w stanie przeżyć takiego zaklęcia. Jeżeli jednak jest no trochę silniejszy to co najwyżej straci całą magie.
- A więc...zginiecie?- mówił Natsu.
- Albo stracimy moc.
- Jest też trzecia opcja- tym razem to Wena. Spojrzałam na nią. Nawet jeśli tak będzie to minie sporo czasu za nim odzyskamy siły.- możemy stracić część mocy albo samą moc tylko nie na zawsze jednakże jeśli tak się stanie minie sporo czasu zanim wrócimy do poprzedniej formy- dodała. Jakby czytała mi w myślach!
- Rozumiem...
- No to idziemy! Nie ma co dłużej z tym zwlekać!- wreszcie odezwała się Samara. Martwię się o nią.
Trochę czasu i kłótni Natsu z Gray'em nam to zajęło ale tak! Jesteśmy na szczycie! Poszłyśmy wszystkie trzy na krawędź wulkanu. Rozstawiłyśmy się tak by przyjąć pozę em, trójkąta w kole.
- To co mamy robić?- Krzyknęła Wena. No tak! Wiedziałam, że o czymś zapomniałam.
- Księga!- wrzasnęłam na dół, No nie tak do końca na dół bo przyjaciele stali jakieś 5 metrów od nas. Jellal rzucił mi księgę. Ok, starożytne zaklęcia, starożytne zaklęcia- Mruczałam do siebie przewracając kolejne strony. O! jest dział "Jak oswoić smoka" nie wiedziałam, że tak można. Muszę to sobie zapamiętać...jest! Starożytne zaklęcia!
- Powtarzajcie za mną- poinformowałam dziewczyny po czym rzuciłam księgę z powrotem na dół. Rozłożyłam ręce wyciągając je przed siebie, głowę jak i cała moja postawa była wyprostowana. Skumulowałam w sobie całą moją magie jaką posiadam i tak jakby ją wypuściłam? No chodzi o to, że zaczęłam się lekko świecić na czarno. Dziewczyny powtórzyły mój ruch. Ok, jesteśmy gotowe.
- My carruurta, Sayidka Rabbiga ugu sarreeya, abuuray ka dhan ah xayawaan oo caynkiisa dab-neefsashada, waxaanu dalka ku siin awoodeeda ah in si qaboobaan cadaawayaasheenna iyo siiyaan ammaanka weligeed ah in dunidan.- mówiłam, dziewczyny powtarzały.
Narracja trzecioosobowa
Młode łowczynie smoków cały czas równocześnie powtarzały te same słowa. Ich oczy świeciły się na biało, a ciało oplatały kolorowe poświaty. U jednej, czarna, drugiej czerwona, a u trzeciej żółta niemal złota. Z ich rąk zaczął się kłębić gęsty dym w tych samych kolorach. Z każdą chwilą kłęby rosły i unosił się wyżej i wyżej, aż w końcu wszystkie trzy się spotkały i splotły ze sobą tworząc jedną wielką kolorową chmurę dymu. Powoli unosiła się ku górze, aż trafiła do nieba. Z wolna rozciągała się nad całą wyspą. Wszystkie smoki najpierw znieruchomiały by zaraz po tym powoli opaść na ziemię i pogrążyć w wiecznym śnie. To ta wielka chmura roztaczała nad sobą taką usypiającą aurę. Dziewczyny po dłuższej chwili nagle przerwały, poświata i wszystko prócz dymu zniknęło, a one same straciły przytomność. Przyjaciele z Fairy Tail podbiegli do leżących na ziemi dziewczyn. Były one nieprzytomne a z ich ciał wylatywała fioletowa smuga czegoś. Co z nich ulatowało? Magia? Czy może życie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz