piątek, 24 października 2014

Rozdział 24

Zaczęłam się śmiać, kiedy Sam wypowiadała ostatnie zdanie. W sumie to ostrzegałyśmy ich. Po paru minutach doszli do nas z naburmuszonym Natsu na czele. Szliśmy w ciszy choć nie kiedy ja, Sami czy Wena chichrałyśmy się pod nosem.
- Eee...- wszyscy patrzyli się na nas zdziwieni. No co? O co znowu im chodzi?
- Świecicie się- powiedział Natsu wskazując na nas palcem. What?! Spojrzałam na siebie. Rzeczywiście, wokół mnie była lekka poświata w kolorze czarnym. Spojrzałam na dziewczyny, Sam miała pomarańczową taką przechodzącą w czerwień poświatę, a naćpana Wena żółtą. Uśmiechnęłam się pod nosem, jesteśmy już blisko!
- Nie wiem o co wam chodzi to bardzo dobry znak- mówiła uśmiechnięta Sam.
- Dobry? Że świecicie się jak...w sumie to nie wiem jak- odparł zdziwiony Gray.
- Tak, widzicie. Łowcy smoków i smoki to naturalni wrogowie tak? No i właśnie tak jak się opowiada, że wampiry i wilkołaki to wrogowie i "wyczuwają" się nawzajem tak jest z nami i ze smokami. Nie działa to w małych grupach jak 1 czy 3 smoki ale w takich większych już tak. Tam na leżu jest ich naprawdę dużo i dzięki naszemu światłu możemy ocenić gdzie się znajdują.- wyjaśniałam.
- Taka gra w ciepło i zimno. Im bliżej tym bardziej się świecimy oczywiście gdy już jesteśmy albo gdy jest ciemno albo w ogóle coś to możemy to "wyłączyć" ale zapalić się same nie możemy. Teraz jesteśmy jak GPS. Na szczęście działa to tylko w jedną stronę.- dodała Samara.
- Więc to, że tak połyskujecie to znak, że smoki są blisko?- pytał Jellal.
- Owszem, jednak wciąż daleko. Takie maksimum to będzie gdy będziemy się całe świecić to dosyć ciekawy widok, świecący chochlik!- machała rękami Wena. Kurde ona jest chyba jakaś chora. Gray też się patrzył na nią ze współczuciem, no cóż. Spojrzałyśmy na siebie z dziewczynami i zaczęłyśmy biec. Zaskoczony balast dopiero po chwili zaczął biec za nami. Im bliżej tym intensywniej się świecimy.

Wbiegłyśmy na szczyt nie za wysokiej góry (wciąż się świecąc). Patrzyłyśmy z przerażeniem na to co się dzeje te kilka metrów dalej. Ten widok. Już nawet nie mówię o samym wyglądzie miejsca jakim jest szara ziemia, skały i ogólnie wszystko. Horda, na prawdę Horda smoków leżała tam. Nie, nie spała tylko leżała. Niektóre był w powietrzu inne gadały, a jakieś tam jeszcze inne po prostu sobie chyba odpoczywały. Czyli jednak to od nas? ...Niektóre smoki wciąż spały ale powoli się wybudzały. W tym momencie dobiegli nasi przyjaciele z Fairy Tail. Jak zobaczyli to co my. Przerażenie i niedowierzanie, tyle można było z nich wyczytać. My w tym czasie pozbyłyśmy się światła i myślałyśmy co robić.
- I...i co my zrobimy?- pytał się Gray.
- Walczyć na pewno nie będziemy bo to z góry przegrane- oznajmiłam chłodnym głosem. Trzeba działać szybko. Dopóki one tu jeszcze są.
- Więc?...co zrobimy? Zostawimy to tak?- Erza również była przerażona.
- Nie, oczywiście, że nie trzeba je znowu uśpić.
- Jak chcecie to zrobić?- pytał z troską w głosie Rogue. Jestem prawie pewna, że w tym całym naszym gronie tylko Sam go interesowała.
- Normalnie, tak samo jak nasi poprzednicy jednak to niesie za sobą konsekwencje- mruknęła Samara.
- Musimy udać się do świątyni- dodałam.
- To są smoczki! Może są miłe! Hej przyjaciele!- zaczęła machać Wena. No ja pierdole...
Podeszłam do dziewczyny.
- Co ci dzisiaj odbija!- wrzasnęłam do niej. Teraz zobaczyłam, że ma takie jakieś powiększone źrenice. O kurwa ona serio ćpała!
- Wena coś ty zrobiła!- trzęsłam ją, a na koniec spoliczkowałam. Po tym wrócił jej normalny wzrok. Aha.
- Och, przeszło mi jak fajnie :)
- Co ty wzięłaś, że tak ci odbijało?
- Wypiłam sok z kaktusa.
- Sok z kaktusa? A skąd ty wytrzasnęłaś kaktusa?
- Mówić prawdę?
- Eee, lepiej nie- nie wiem co się właśnie stało ale ok.
- No dobra, to wracając do tematu, jaka świątynia?- pytał się Natsu.
- Tam gdzie ja i Alex uczyłyśmy się jak zab...znaczy jak używać naszej magii.
Mam nadzieję, że ta księga tam będzie bo jak nie to nie wiem gdzie może być po prostu wszędzie. Albo została zniszczona. Miejmy nadzieję, że jednak nie.

Po jakiś 30 minutach dotarłyśmy do naszej świątyni na szczycie góry Tysiąca Żywiołów. Budynek jest utrzymany w kolorach biało-czerwonych.
- To czego szukamy?- Pytał Sting.
- Księgi- odpowiedziałam.
- No dobra, ale jakiej?- Dopytywał się Rogue.
- Księgi "Ancient Hunters of Dragons Spells"- powiedziała dumnie Sam.

4 komentarze:

  1. Ciekawy rozdział, tylko jakie są konsekwencje użycia tej księgi?, no to cóż czekam na kolejny rozdział. Aha i fajnie by było jakby rozdziały były dłuższe. Pozdrawiam ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć!No więc zacznę od tego,że przepraszam,że nie komentowałam nigdy wcześniej,ale dopiero niedawno zaczęłam czytać tego bloga.Rozdział jest naprawdę świetny i w sumie miałabym jedno pytanie do autorek opowiadania.Mianowicie ja nienawidzę momentów 18+ i zauważyłam,że w ostrzeżeniu jest napisane,że możliwe jest,że takie momenty będą się pojawiały.Jednak po przejrzeniu bloga uznałam,że nigdzie nie ma oznaczeń typu:teraz będzie 18+,a po ogarnięciu mniej więcej rozdziałów uznałam też,że nie ma w nich żadnych takich scen i nic nie jest oznaczone.Czy mogłybyście wyjaśnić mi jak to w waszym blogu przebiega?I Czy będziecie oznaczały te momenty,aby ewentualnie ten kto ich nie lubi,mógł je ominąć i czytać dalej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodzi o to, że później pojawi się dość dogłębny opis sceny seksu dlatego jest to +18 jednak nie wydaje mi się, żeby miało to jakiś wyjątkowy wpływ na fabułę prócz tego, że "to" się stało i tak wcześniej pięknym czerwonym kolorem walniemy ostrzeżenie :) jednak nie martw się. Przez najbliższe 20 rozdziałów nic takiego nie nastąpi ( raczej)

      Usuń
    2. Ok,dzięki za odpowiedź.

      Usuń