wtorek, 21 października 2014

Rozdział 22

- No i widzisz? Widzisz co się dzieje?- Mówiła Sami do Rogue jednocześnie wskazując na smoczą hybrydę. Za to stwór patrzył się na nas niezbyt przyjaźnie. Chyba nie miał wobec nas dobrych zamiarów. Wszyscy byli przerażeni, nie widzieli wcześniej czegoś takiego. Spojrzałam na Wenę, ona patrzyła się na tę em...zmutowaną rybę z rozdziawionymi ustami i świecącymi oczami. Jeszcze jak jej ślinka pocieknie będzie wyglądać jak Happy na rybkę.
- Rybka!- krzyknęła. - Hej rybko!, zostaniesz moją kolacją? Zostań moim przyjacielem w żołądku!- mówiła jak naćpana dziwnie machając rękoma i kręcąc się na boki. Wyglądało to komicznie.
( XD ---> Sokka, Sokka 2)Wzięła tą swoją kosę i pobiegła w stronę tego stwora krzycząc coś w stylu "będzie rybka na kolacje!" Boże, przecież ona przed chwilą jadła! Ta kobieta chyba nie ma dna w tym żołądku, poza tym co to za pomysł by jeść hybrydę? Może się czegoś nawdychała? Albo jakiś skutek uboczny choroby lokomocyjnej?
- Nie pomożecie jej?- spytał wyraźnie zaskoczony i przerażony Gray.
- Niee- powiedziałyśmy równocześnie  Sami przeciągając ostatnią głoskę i machając lekceważąco ręką.- poradzi sobie, nie znasz jej?- dodałam. I miałam rację. Już po paru minutach dosyć ciekawej walki i paru kwestii w stylu " Czemu się opierasz rybciu? Przecież ja chce cię tylko zjeść! Trafisz do lepszego nieba!" czy "Zmutowana Ryybcia! Zła ryybcia!" przyniosła nam odciętą sporą głowę potwora i coś w rodzaju skrzydło-płetwy, a bezgłowie ciało smoka bezwładnie poleciało do wody tworząc ogromną fale, jednak nic większego się nie stało.
- Mówiłam- wskazałam na uśmiechniętą jak jebnięta Wene. - Widzisz to jest właśnie to co mówiła Samara. Będziecie zbędnym balastem, nie jesteście przeciwnikami dla tych smoków. Xenia to zupełnie odrębny świat do którego nie należycie bo po prostu nie możecie unieść takiego ciężaru. Dlaczego jesteście tak uparci i głupi jednocześnie?- starałam się to wytłumaczyć jeszcze raz na spokojnie. Jeżeli będziemy wystarczająco cicho to do końca podróży napotkamy jeden góra dwa potwory. I tak też było.
 Z pierwszym poradziłam sobie ja z Sami bo Wena była zajęta wysysaniem krwi z tej odciętej głowy jak jakiś wampir. Za to z tym drugim już było trochę trudniej. Był cały jasnoniebieski i z kształtu jego ciała można wywnioskować, że bliżej mu do jaszczurki niż smoka. Miał wydłużony pysk i tam gdzie są nozdrza wyrosło mu coś na wzór wąsów. Za to na końcu ogona miał coś jak szczotka z czarnych włosów. Tu już się trochę namęczyłyśmy bo Wena leżała na podłodze w swoim świecie. Chyba na serio się czegoś naćpała.(34 sekunda :)  ) Magowie oczywiście nie mogli nam pomóc z wiadomych powodów. Tylko Gray zamroził wodę wokół gada dzięki czemu unieruchomił go na parę chwil, to dało nam czas i swobodę do zakończenia tej bitwy.
- Dziękujemy- ukłoniłyśmy się ładnie do granatowowłosego. A przynajmniej tak sądzę, że to granatowy kolor.

Już za chwile mieliśmy dobić do brzegu. Chyba jeszcze nigdy tak się nie bałam. Z jednej strony wolałabym by te smoki tam były i spały ale z drugiej...och. Po chwili poczułam jak ktoś mnie przytula. Podniosłam do góry głowę i zobaczyłam Stinga.
- Co robisz- spytałam trochę speszona i zdezorientowana.
- Widzę jaka jesteś zdenerwowana. Wyluzuj trochę, na pewno będzie dobrze. Nawet jak teraz będzie źle to później na pewno będzie lepiej- powiedział i jeszcze bardziej przycisnął mnie do swojego umięśnionego torsu.
- Tak, na pewno- wyszeptałam lekko się uśmiechając. Będzie dobrze, musi być.

Później byliśmy już na miejscu. Przed nami roztaczał się zielono-czerwony las co oznacza, że jesteśmy po stronie "śpiących smoków". Wystarczy szybko przejść przez las, a znajdziemy się przy ich legowisku.
- To wy tu na nas poczekacie, a my sobie pójdziemy- powiedziałam przeciągle i już zmierzałyśmy w stronę drzew kiedy silne ręce (czyli Rogue, Sting i Gray) pociągnęły nas do tyłu.
- Nie ma mowy, idziemy z wami czy się wam to podoba czy nie- mówiła dumnie Erza po czym wszyscy poszli w stronę lasu. No prawie wszyscy bo my stałyśmy w miejscu.
- Jasne idźcie na pewną śmierć, śmiało- mruczała Wena. Przewróciłam oczami na te słowa.
- Nie znacie drogi!- krzyknęła za nimi Samara. Gwałtownie się zatrzymali. Chyba wreszcie do nich dotarło, że znajdują się na całkowicie nieznanej im wyspie z być może chmarą smoków.
- Ale ja znam!- odkrzyknął jakże odkrywczo Gildarts. No oczywiście, zapomniałam Hahaha,nie.
- Nie było cię tu 20, nie. Prawie 21 lat. Uwierz mi wiele się zmieniło- wyjaśniałam mu jak małemu dziecku. Po paru przepychankach słownych w końcu ruszyliśmy razem w stronę tych zielonkawych i "krwawiących" drzew. Przez cały czas szłam zamyślona. Bałam się co tam zobacze. A jeśli smoki się wybudziły? Co będzie trzeba zrobić by znów je uśpić?A jeśli jednak to nie smoki z naszego leża?

1 komentarz:

  1. Mai: Neko aktualnie się jara tym jaka Wena jest zajebista, więc wygląda na to, że dzisiaj sama komentuję...


    " Spojrzałam na Wenę, ona patrzyła się na tę em...zmutowaną rybę z rozdziawionymi ustami i świecącymi oczami. Jeszcze jak jej ślinka pocieknie będzie wyglądać jak Happy na rybkę. - Rybka!- krzyknęła. - Hej rybko!, zostaniesz moją kolacją? Zostań moim przyjacielem w żołądku!- mówiła jak naćpana dziwnie machając rękoma i kręcąc się na boki."
    Bosz ja i Neko padłyśmy, gdy to przeczytałyśmy. Tylko zastanawia mnie kim jest Sokka...
    Neko: *upita rozdziałem i odrobinką krwi, którą niewiadomo skąd wzięła* Legenda Aanga, malutki krasnoludku z fioletowymi włosami.(chyba)
    Mai: Aha, dobrze wiedzieć i ja nie jestem krasnoludkiem...
    Neko: Ups... Przepraszam za nazwanie Cię krasnalem, fioletowa wróżko bez skrzydeł.
    Mai: Eh... Jak zazwyczaj niecierpię z odpałem, tak nienawidzę upitej Neko... Ale idziemy dalej...

    " Wzięła tą swoją kosę i pobiegła w stronę tego stwora krzycząc coś w stylu "będzie rybka na kolacje!" Boże, przecież ona przed chwilą jadła! Ta kobieta chyba nie ma dna w tym żołądku, poza tym co to za pomysł by jeść hybrydę? Może się czegoś nawdychała?"
    Może źle wpływa na nią morskie powietrze? *patrzy co robi Neko* NEKO NIE TO MOJA PAMIĄTKA!!! *zabiera szybko porcelanowego kotka z rąk Neko* Ja już będę kończyć, bo ona mi coś zaraz zepsuje...
    Rozdział jak zwykle świetny ^.^ Czekamy na następny rozdział i przesyłamy...
    Neko: ... KOMINY WENY!
    Mai: Emm... Ok... Niech będzie...

    Pozdro Mai Musicrose i Neko Echia *naćpana mocno*

    OdpowiedzUsuń