Słuchałam, jak Alex opowiada o dziejach naszej magi i widziałam zaskoczenie i przerażenie na członkach gildii. Jednak nie to było najgorsze. Widziałam tych wszystkich smoczych zabójców. Patrzyli na nas z nienawiścią. No tak. Przecież zabijałyśmy z zimną krwią zwierzęta, których pobratymcy się nimi opiekowali. Ale to tak boli. Sting patrzył wściekle na Alex, która nie przestawała mówić. Natomiast Rogue. O nie... ten jego wzrok. Ta wściekłość i niedowierzanie. Był skierowany na mnie. Normalnie. Smoczy zabójca przewiercał mnie wzrokiem. A z każdym słowem mojej siostry coraz bardziej rosła w nim nienawiść. Natomiast gdy usłyszał, że musimy się pożywiać krwią smoczą, by przeżyć, dodatkowo doszło obrzydzenie. Nie. To , to już nie na moje siły. Poczułam łzy na policzkach. Wszyscy w gildii skierowali na mnie wzrok. Byli zaskoczeni. No tak. Potwór, który zabijał smoki dla swej zachcianki miał uczucia. Nie możliwe. Ale nie. Miałam uczucia i te wszystkie skrywane przed nimi wypłynęły w tej chwili. Nienawidziłam płakać. Nigdy mi się to nie zdarzało więcej niż raz do roku, a to już drugi raz w tym tygodniu! Musisz się wziąć w garść, Samara!
Gdy Alex opowiadała całą historię naszej magii, a powoli dochodziłam do siebie.
-... a co do naszej przeszłości, no cóż... - spojrzała na mnie. To był znak. Teraz moja kolej na opowiedzenie dzieciom bajki na dobranoc. Podniosłam głowę i pokazałam wszystkim moje zapuchnięte oczy i liczne ślady po jeszcze liczniejszych łzach.
- No. Nasza historia nie jest za ciekawa. - roześmiałam się. Jak teraz tak patrzę na pryzmat czasu, to te czasy były okropne. - Moja matka zmarła przy porodzie, a ojciec zwiał. Zaadoptowała mnie rodzina, która wiedziała o łowcach smoków. Bardzo się tym tematem interesowali. Az w końcu postanowili przeprowadzić eksperyment. Kiedy miałam mniej więcej z pół roku, dolali mi do mleka trochę smoczej krwi. Dodawali jej coraz więcej, każdego dnia, przy każdym posiłku. Az w końcu pewnego dnia wypiłam jej tak dużo, że stałam się łowcą smoków. Moim rodzicom zastępczym się to nie spodobało i zostawili mnie pod leśnym drzewem. Tam znalazł mnie nasz mistrz, Haru. Dorastałam z dwa lata pod opieka jego i Alex. Odkąd skończyłam 2 lata, zaczęłam być trenowana, by przeżyć. Alex się mną opiekowała, martwiła, uczyła jak starsza siostra. I jakoś tak się stało, że po pewnym czasie stałyśmy się dla siebie jak siostry. Gdy miałam 5 lat, nasz mistrz zginął, a rok później zabiłyśmy swojego pierwszego smoka. Kiedy już wiedziałyśmy, jak to jest, postanowiłyśmy znaleźć smoka, którego poszukiwał nasz mistrz przez tyle lat. Nie udało nam się. Najwyraźniej uciekł z resztą. W tym samym czasie wstąpiłyśmy do naszej pierwszej gildii, The Sleeping Dragon. Czułyśmy się tam dobrze. Dopóki nie dowiedzieli się km jesteśmy. Nocą przed moimi ósmymi urodzinami, zaatakowali nas podczas snu. Rozegrała się krwawa walka. Oczywiście wygrałyśmy, ale... nikt z gildii nie przeżył. Uciekłyśmy i po paru miesiącach wędrówki wstąpiłyśmy do następnej gildii. Tam sytuacja się powtórzyła. Było tak przez kilka lat. Szwendałyśmy się po świecie, by znaleźć swoje miejsce, lecz nigdzie nie jest nam ono dane. Aż w końcu dowiedziałyśmy się o gildii Fairy Tail. Już dawniej o niej wpadły nam słówko, może dwa do ucha, ale dopiero wtedy postanowiłyśmy się do was przyłączyć. To było z jakieś dwa miesiące wcześniej. Poszłyśmy do miasta Crocus i patrzyłyśmy, jak wygrywacie w Magicznych Igrzyskach. A potem przybyły te smoki. Resztę już znacie. - powiedziałam. Wszyscy się na mnie patrzyli jak sroka na gnata. Levy podniosła rękę. Najwyraźniej chciała o coś zapytać. Kiwnęłam głową.
- Jakiego smoka chciał zabić wasz mistrz? - spytała. Spojrzałam z niepokojem na Alex. Natsu będzie chciał nas zabić, o ile już nie chcę. Ona jedynie patrzyła na Stinga. A więc muszę sobie sama poradzić. Odetchnęłam głęboko i opuściłam głowę. Zamknęłam oczy.
- Smokiem, którego chciał zabić był Ognisty Król Smoków, Igneel. - powiedziałam. Usłyszałam szybkie odsuwanie krzesła i przepychankę. Podniosłam głowę i zobaczyłam Gajeel'a i Gray'a przytrzymującego szarpiącego się Natsu. Popatrzyłam mu w oczy. Był mega wściekły. Musiałam stąd wyjść. Zeszłam z blatu i baru i popędził am do wyjścia. Nie zniosę tego. To za dużo. Lepiej już zacząć się pakować, zęby jutro być przygotowanym na podróż. Przecież to wiadome, że nie zechcą nas w swojej gildii. Jeszcze jak Alex opowie im o radzie, to na sto procent możemy sie pożegnać. A tak już zaczęłam lubić to miejsce. Będzie i trudno się z nim pożegnać. Odwróciłam się i po raz ostatni spojrzałam na gildię.
- Będę tęsknić. - wyszeptałam i ze łzami w oczach ruszyłam biegiem do mieszkania mojego i Alex.
Jestem wami naprawdę mocno zawiedziona. Miało być przynajmniej 5, a jest jeden. Dodajemy teraz trzynasty na pewno ciekawszy ze względu na to, że nam statystyki spadają. Ludzie, czy naprawdę tak trudno jest napisać komentarz? Umówmy się, że pod każdym postem naszym będą chociaż 2-3 komentarze, ok? To naprawdę bardzo dla nas ważny. Ci co czytają i sami piszą najlepiej to rozumieją. Do zobaczenia :)
Angel & Sandra
Na początek, wielkie ogromne przepraszam, że nie skomentowałam 12 rozdziału, ale internet mi zabrano...
OdpowiedzUsuńMai: i leniuch Neko się włączył...
Tsaaa... to też... JESZCZE RAZ PRZEPRASZAM!
Rozdział świetny. Coś tak czułam, że "pedzio" się wkurzy...
Natsu: NIE JESTEM PEDZIEM!!!
Oj ciiichoo tam na górze...bo śniadania nie dostaniesz.
Natsu: I tak Lucy mi nie pozwala jeść... Jest na mnie zła... Nie wiem za co...
Ja wiem... Ale nie ważne... Mam nadzieję, że się jakoś Alex i Samarze ułorzy... Nie chcę, żeby odeszły... ;_;
Mai: Nie rycz...
Ja nie ryczę... Śpiąca jestem...
Mai: tsaa... i dlatego płaczesz
Nie ważne idź stąd.
Przepraszam, że taki krótki komentarz, ale na serio śpiąca jestem...
Wysyłamy różowe betoniarki pełne weny i czekamy na kolejny rozdział!
Pozdro Neko Echia i Mai Musicrose.
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń