wtorek, 30 czerwca 2015

Rozdział 60

Wena POV

Nie wiem dlaczego ale czuję, że stało się coś... przejmującego. Od rana czuję, że coś się wydarzy. Instyktownie stałam się bardziej czujna. I miałam racje. Znajduję się teraz w lesie. Chciałam się przewietrzyć, pomyśleć trochę. I tak spotkałam pewną blondwłosą dziewoję z parasolką. Może nie było by to aż tak dziwne gdyby nie to kim jest.
- Czego tu szukasz krwiopijco?- Już trzymałam swoją kosę w rękach gotowa w każdej chwili się bronić bądź uderzyć.
- Między innymi... ciebie- uśmiechnęła się z wyższością. Sam jej sposób bycia działał mi na nerwy ale nie mogę dać ponieść się emocjom. - Ja chce tylko poprawnie wykonać swoją misję, więc... grzecznie zaprowadzisz mnie do reszty takich jak ty.
- Skąd pomysł, że wykonam twoje rozkazy?- musiałam dać jej odczuć, że to ja na tym terenie jestem królową, nie ona.
- Tacy jak ty, nie są już potrzebni. Zajmujecie tylko niepotrzebnie miejsce na tym świecie. Wiesz co się robi z takimi śmieciami? - spojrzała na mnie z ukosa - pozbywa się w najbardziej skuteczny sposób - mówiła jadowicie.
- Nie poddam się bez walki - zawzięłam się. Mam dość tych gierek. Jeszcze chwila i sama udeżę.
- Och czyżby...- obróciła się w bok, w stronę miasta. - zdaję się, że pozostałe... osobniki podjęły już decyzję - znów się wywyższała. Czy miała rację? Nadal zachowując ostrożność, pokierowałam wzrok tam gdzie ta nieznośna kobieta. W oddali na urwisku były dziewczyny! Czyżby Samara wraz z Alex już wiedziały? Poddały się? To niemożłiwe... patrząc na mojego wroga od razu podjęłam decyzję co robić.

Alex POV

- Jesteś tego pewna? Tak... naprawdę? - Sami patrzyła na mnie tymi zapłakanymi oczyma. Po tym wszystkim co się wydarzyło to, chyba jestem pewna. Nagle rozległ się pewien hałas. Automatycznie spojrzałam w tamtą stronę. Wena?
- Co tu się dzieję? - warknęła agresywnie. Miło.
- Wena? Wiesz już? - zapytałam w miarę spokojnie.
- Czy wiem? Czy wiem!? Przed chwilą na górze spotkałam wampira, który najwidoczniej chce nas zabić i wychodzi na to, że wy doskonale o tym wiecie!
- Nie wymachuj tą kosą na lewo i prawo bo krzywdę komuś zrobisz - skarciłam ją - Pewna gildia najemnicza w Seven dostała zlecienie od Rady by się nas pozbyć - po co owijać w bawełne?
- I ty się na to zgadzasz? - Wena widocznie się uspokoiła. Teraz wyglądała bardziej na zmartwioną i ... przestraszoną? Opowiedziałam jej wszystko co wiem, też o tym w jakim stopniu Sting i Rogue są w to zamieszani. Samara się nie odzywała. Może to i lepiej.
- Pomyśl proszę. Teoretycznie, jesteśmy też ludźmi i mamy prawo żyć - starałam się to jakoś wytłumaczyć. - ale praktycznie... nasze istnienie i to co robimy, to co się dzieje...to co było! To wszystko... nie możemy walczyć ze światem - upadłam bezradnie na ziemię. To jedna z trudniejszych decyzji jakie w życiu podjęłam.
- Nie możemy... walczyć... ze światem- powtórzyła Sami.
- Nie możemy- teraz spojrzałam na Wene. Chyba wszystkie teraz wiemy jak rozwiązać tą sytuacje.
***
Sądziłyśmy, że sprawę dokończymy gdzie indziej ale wychodzi na to, że nasi "egzekutorzy" czekają pod gildią. Doszła do nich jeszcze jedną dziewczyna, od Weny wiem, że wcześniej wspomniana wampirzyca.
- I co? Naradziłyście się? Możemy ścinać? - rudowłosa dziewczyna pytała z entuzjazmem.
- Naprawdę sądzicie, że pójdzie wam tak gładko? - Samara znów stała się opryskliwa.
- My nie sądzimy, my to wiemy- wampirzyca uśmiechnęła się z wyższością.
- Nie chcemy z wami walczyć - odezwałam się w miarę spokojnie. Chciałam załatwić to w miarę bezbolesny sposób - chcemy porozmawiać.
- O czym tu rozmawiać? - Zakapturzona dziewczyna chyba się niecierpliwi. Jak na najemniczka powinna mieć więcej powściągliwości.
- Nie chcemy tego miasta zrównać z ziemią ani niczego innego, dlatego sądzę, że się dogadamy. Podjełyśmy decyzję co do zaistniałej sytuacji i mamy zamiar z wami...
- Alex! Sam! - mój wywód przerwało czyjeś wołanie. To... Sting! I Rogue! I inni członkowie gildii w tym Gray, który wyglądał na przybitego. Nie on jeden. - Nie zostawimy was same- krzyknął Natsu.
- Stoimy po waszej stronie - chciałam jakoś zaprotestować ale oni już zdążyli się ustawić do ataku.
- STOP!!- krzyknęłam uwalniając czarne płomienie. - Nie będziemy walczyć!- patrzyłam po wszystkich wściekle po czym zaczęłam się uspokajać. - Pójdziemy na ugodę - westchnęłam zrezygnowana. Najwyraźniej tak musiało być. I tyle...

----------------------------------------------------
Oj tak, spóźniłam się bo czas dostałam do 25.06, a jest 30.06 i tak trochę niefajnie ALE byłam leniwa to po pierwsze. Po drugie, przeżywam stres bo zabrakło mi paru punktów do technikum i teraz taka rozkmina "Może mnie jednak przyjmą? A jeśli nie?" i taka lekka załamka ale jest. Wiem też, że krótki ale nie da się inaczej  :P chcemy trzymać w napięciu. Jak sądzicie? Główne bohaterki zginą czy jednak nie? :ppp

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz